Brzmi to trochę jak wycinek z ulotki reklamowej i w pewnym sensie nim jest. Niemcy zapraszają polską młodzież, by pracowała i uczyła się właśnie tam. Do kampanii zaczynają włączać się wyspecjalizowane biura pośrednictwa, działające już w Niemczech. Szukają kucharzy, mechaników, hotelarzy, elektroników i mechatroników, z których zrobić chcą prawdziwych fachowców, również na własny użytek.
O co chodzi? W przyszłym roku cały rynek pracy w Europie będzie otwarty dla Polaków i Czechów. Oznacza to, że od 1 maja 2011 roku nie będzie już żadnych przeszkód w legalnym zatrudnieniu osób z tych krajów właśnie za granicą.
- To początek większej kampanii - przyznaje Jutta Rapp z biura "Transnational-Dual" w Suhl w Niemczech. - Próbujemy dotrzeć do młodzieży z "zachodniej ściany" Polski, a więc tej najbliższej nam, a także Czech. Później będziemy starali się dotrzeć z naszą ofertą również do pozostałej części kraju - dodaje.
Decydując się na wyjazd uczeń, co najmniej 16-latek, podpisze umowę z zakładem niemieckim, w którym uczył się będzie zawodu w praktyce. Poza tym regularnie brał będzie udział w zajęciach teoretycznych prowadzonych w szkole zawodowej. To jednak na praktyce spędzie dwie trzecie czasu w tygodniu. Nauka w zależności od zawodu potrwa 3-3,5 roku.
- Podobne, ale kilkutygodniowe, wymiany uczniów organizowane są w naszej szkole już od dłuższego czasu - przyznaje Arkadiusz Borach, kierownik administracyjny Zespołu Szkół Samochodowych w Poznaniu. - W tym przypadku najistotniejszą sprawą wydają się być kwestie ekonomiczne. To znaczy, wiadomo, że łatwo jest wyjechać, a gorzej utrzymać się za granicą i tam żyć - dodaje.
I z tym jednak nie powinno być problemu. Za praktykę w zakładzie uczeń otrzyma pensję: od 360 do nawet 700 euro.
- Tak naprawdę nie o zarabianie tu chodzi - podkreśla Jutta Rapp. - Oczywiście za praktykę uczniowie będą otrzymywać wynagrodzenie. Stawki będą negocjowane. Z tym jednak zastrzeżeniem, że powinny pokryć koszty związane z zakwaterowaniem, wyżywieniem czy dojazdami - dodaje.
Jak na niemiecką ofertę zareagują polscy uczniowie?
- Jeśli mam wybierać pomiędzy praktykami czy nauką w Polsce, a tym samym za granicą, to chętnie wyjadę nawet na dłużej - przyznaje Samuel Mazur, uczeń ostatniej klasy Zespołu Szkół Gastronomicznych w Pile.
Jeszcze przed rokiem starał się o dłuższe praktyki w Irlandii. Szansa była, ale... ostatecznie nie udało się. O zagranicznej praktyce nadal jednak myśli.
- Jeśli nawet nie zakończy się to stałą pracą, to będzie to przecież bardzo atrakcyjna pozycja w CV - twierdzi Samuel Mazur.
Niemieccy pośrednicy przekonują jednak, że uczeń, który pomyślnie skończy naukę, ma spore szanse na znalezienie stałego zatrudnienia w zakładzie, w którym praktykował lub innym pokrewnym.
Czy niemiecka oferta może być konkurencją dla polskich szkół?
- My takiej konkurencji się nie obawiamy. Od wielu lat utrzymuje się u nas tendencja "nadwyżkowa". Mamy więc więcej chętnych, niż możemy do szkoły przyjąć. Nie sądzę, by to gwałtownie się zmieniło i to nie tylko w naszej szkole - twierdzi jednak Arkadiusz Borach.
Zakaz krzyży w warszawskim urzędzie. Trzaskowski wydał rozporządzenie
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?