W XXI wieku gruźlicy nie powinno być w ogóle. A jednak jest i nie zamierza wcale ustępować. Patrząc w ubiegłoroczne statystyki z południowej Wielkopolski można zauważyć, że najbardziej niepokojąca tendencja jest w powiatach ostrowskim, krotoszyńskim i ostrzeszowskim. We wszystkich nastąpił zauważalny wzrost liczby zachorowań. Najwięcej jednak w naszym regionie jest ich w powiecie kaliskim – aż 50 w ubiegłym roku. Sporo do myślenia daje też porównanie zapadalności, czyli przeliczenie zachorowań na 100 tysięcy mieszkańców. Tutaj niechlubną palmę pierwszeństwa ma znów powiat kaliski.
– Kiedyś gruźlicę nazywano suchotami i twierdzono, że dotyczy tylko ubogich. Dziś takie ograniczanie byłoby jednak nieporozumieniem. Odnotowujemy zachorowania choćby wśród nauczycieli czy też osób, których status nie pozostawia nic do życzenia – mówi Andrzej Biliński, dyrektor Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Ostrowie Wielkopolskim.
Formą profilaktyki są prześwietlenia. O ich częstotliwości decydują lekarze medycyny pracy, uwzględniając charakter zatrudnienia. W praktyce różnie jednak z tym bywa.
– Nie pamiętam, kiedy ostatnio miałem na badaniach okresowych prześwietlenie płuc. Moim zdaniem powinno to być obligatoryjne co 3–4 lata. A tak nie jest – mówi jeden z ostrowskich nauczycieli.
Istotne jest, aby zwracać uwa-gę już na pierwsze niepokojące objawy. Problem w tym, że nie zawsze udaje się je w porę rozpoznać nawet lekarzowi.
– Przy zaawansowanej chorobie gruźlica przejawia się dokuczliwym kaszlem i pluciem krwią. Natomiast w początkowym stadium objawy nie są charakterystyczne. Czasem mamy do czynienia tylko ze stanem podgorączkowym, osłabieniem czy złym samopoczuciem. Niestety, nie ma masowych badań skriningowych, które by wykrywały stadia chorobowe. Dopiero po rozpoznaniu pacjent trafia pod nadzór lekarza pulmonologa, który decyduje o leczeniu szpitalnym bądź ambulatoryjnym – mówi Urszula Skraburska z ostrowskiego sanepidu.
Statystycznie jeden chory, prątkujący i nieleczony, zakaża w ciągu roku średnio od 10 do 15 ludzi. Wiele osób nawet nie zdaje sobie sprawy, że są już chore. Dodatkowo, o czym nie mówi się głośno, wirus dociera do nas także wraz z przybyszami zza wschodniej granicy.
W porównaniu z większością krajów unijnych Polska ma ponad 2-krotnie wyższy wskaźnik zachorowalności na gruźlicę. Największą różnicę widać w stosunku do Danii, Norwegii i Holandii, gdzie chorobę wyeliminowano niemal całkowicie.
Strefa Biznesu: Rolnicy zapowiadają kolejne protesty, w nowej formie
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?