18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

TUREW - Wielkopolska wyborowa podbija Hollywood

Karolina Sternal
Grzegorz Konieczny, kierownik gorzelni  w Turwi od lat zwozi do zakładu stare maszyny i urządzenia
Grzegorz Konieczny, kierownik gorzelni w Turwi od lat zwozi do zakładu stare maszyny i urządzenia A. Szozda
O tym, co łączy ordynansa Napoleona, wielkopolskie pola, profesora Tadeusza Wolskiego, Dańkowskie Złote, Franka Gehry, architekta i desingera z Toronto, z galą rozdania Oscarów, pisze Karolina Sternal.

Czy można zarobić na tym, co urodzi nasza ziemia, na sprawdzonych przez pradziadów i dziadów metodach produkcji, na czymś, co znane jest każdemu Polakowi? Udało się to niewielkiej, ale starej gorzelni z Turwi. I właśnie w tym wypadku ta "wiekowość" była wielkim atutem, choć niejedynym. Ostatecznego sukcesu nie byłoby na pewno bez zaangażowania ludzi, wiedzy przekazywanej z pokolenia na pokolenie oraz plonów, które zbierane są na okolicznych polach z ziarna wyhodowanego przez polskich naukowców.

W pewnym momencie ta wiekowa tradycja i porządek rzeczy musiały się zderzyć z nowoczesnością i urzędniczymi normami. I o dziwo, te dwie przeciwstawne natury udało się pogodzić, dzięki czemu podczas oscarowej gali największe gwiazdy światowego kina mogły sięgnąć po kieliszek Wyborowej Exquisite, wódki, do której spirytus produkowany jest wyłącznie w Turwi.

Turew, wieś leżąca około 50 kilometrów od Poznania w powiecie kościańskim. To tu generał Dezydery Chłapowski, na wzór krajów zachodniej Europy, zaczął wprowadzać nowoczesne metody uprawy ziemi i prowadzenia gospodarstwa rolnego. Ten żołnierz Napoleona, jego ordynans, do swojego majątku zaczął nie tylko sprowadzać nieznane do tej pory maszyny, ale także w znacznym stopniu przetwarzać plony na produkty, dzięki którym można było zwiększyć dochody. Oprócz cukrowni, olejarni, w Turwi była także gorzelnia, choć wtedy spirytus produkowano głównie z ziemniaków.

Ten budynek nie przetrwał do dzisiejszych czasów. Gorzelnia, w której wytwarzany jest surowy spirytus na potrzeby Wyborowej, została wzniesiona na początku XX wieku. Tuż przed drugą wojną światową rozbudował ją ostatni właściciel majątku Krzysztof Morawski. Potem przyszli Niemcy, po nich władza ludowa, by wreszcie byłe państwowe gospodarstwo przeszło trudne koleje prywatyzacji i przekształceń właścicielskich.

Przez cały ten czas gorzelnia pracowała, a beczki ze spirytusem wywożono do firm monopolowych. Na przełomie XX i XXI wieku, gdy nie dość, że ceny spirytusu bardzo spadły, to jeszcze trudno było go sprzedać, wydawało się, że koniec jest już bliski. I wtedy, w roku 2003 pojawiła się oferta Wyborowej.

Tajemnica żyta
Zbliżając się do Turwi można nadal zobaczyć ślady działalności generała Dezyderego Chłapowskiego, bohatera nie tylko kampanii napoleońskich, ale także najdłuższej wojny, wojny Polaków z pruskim zaborcą. Co kawałek uprawne pola przecina pas drzew i krzewów. To właśnie Chłapowski przekonywał, że zadrzewienia śródpolne sprzyjają rozwojowi intensywnej produkcji rolnej i w naturalny sposób chronią ziemię i uprawy.

Budynek gorzelni stoi wśród zabudowań wsi, a wysoki komin dominuje nad sąsiadującymi domami. Jest jeszcze niespodzianka - stare maszyny parowe i inne zabytkowe urządzenia, które zapełniają przestrzeń pomiędzy płotem a gorzelnią.

Jeśli przed progiem można było mieć jeszcze jakieś wątpliwości, czy to właściwy adres, to po jego przekroczeniu sprawa jest pewna. Jesteśmy w gorzelni. Powietrze jest tu ciepłe, wilgotne, przesycone nie wonią wódki, ale właśnie spirytusowej fermentacji, która zachodzi w tych murach już od ponad wieku.

Z bocznych drzwi wyłania się mężczyzna. To Grzegorz Konieczny, kierownik tego małego zakładu. Od razu też rusza w kierunku jednego ze zbiorników wznoszących się pod dach gorzelni. Teraz krok po kroku, podążając za gospodarzem, można poznać tajniki produkcji spirytusu z Turwi.

Surowcem jest żyto, które trafia tu z magazynu z pobliskiego Gołębina. Odważona porcja - ok. 900 kg, zsypywana jest do parnika z wodą Po zakręceniu zaczyna się proces parowania, w efekcie którego ziarno zamienia się w płynną masę. Jej temperatura osiąga ok. 160 st. C. Następnym etapem jest zacieranie.

Masa z parownika spuszczana jest do kadzi zaciernej, gdzie jest schładzana oraz łączona z enzymami. Gdy temperatura zacieru spadnie do 32 st., dodawane są drożdże, a następnie całość jest przepompowywana do kadzi fermentacyjnej. Proces fermentacji trwa 72 godziny. - Proszę powąchać - zachęca Grzegorz Konieczny, otwierając jedną z pokryw otworu prowadzącego w głąb kadzi. - Śmiało, głowę trzeba włożyć do środka. Nic się nie stanie - zachęca dalej.

Chwila wahania, a potem głęboki wdech. Faktycznie. To jest spirytus, chociaż ta woń ma jeszcze w sobie inne zapachy, które dla laika są trudne do zidentyfikowania, ale to jest już spirytus.
Po wędrówce pomiędzy kadziami, kotłami, parownikami, wspinaczce po drabinkach i schodzeniu po nich, wracamy do głównej hali. To tu znajduje się najważniejsze urządzenie - aparat destylacyjny. Jednokolumnowa, wysoka rura z miedzi prezentuje się naprawdę okazale. To do niej trafia sfermentowany zacier, aby w procesie destylacji oddzielić surowy spirytus od zbożowych zanieczyszczeń.

Wysokoprocentowa, bezbarwna ciecz skapuje poprzez stągiew, w której jest alkoholomierz i termometr, a następnie przez licznik wyprodukowany w 1921 roku w fabryce Siemensa, do zbiornika. Ten surowy spirytus raz w tygodniu trafia do Wyborowej w Poznaniu. Tu przechodzi rektyfikację, a następnie po połączeniu z wodą powstaje z niego wyłącznie jeden gatunek wódki - Wyborowa Exquisite, za butelkę której w USA trzeba zapłacić od 40 do 50 dolarów.

Wódka we flakonie
- Prawdopodobnie, gdyby nie współpraca z Wyborową, to podzielilibyśmy los wielu innych rolniczych gorzelni w okolicy. Jednak, aby ostatecznie doszło do podpisania umowy, musieliśmy spełnić wiele wymagań - zaznacza Grzegorz Konieczny.

W 2003 roku Wyborowa poszukiwała w okolicach Poznania rolniczej gorzelni, która w sposób niezmieniony od wieków produkuje surowy spirytus. W ten sposób pracuje właśnie gorzelnia w Turwi, należąca do Top Farms Wielkopolska. Drugim z wymogów był surowiec. Spirytus miał być wytwarzany wyłącznie z jednego gatunku żyta - Dańkowskiego Złotego, rosnącego na jednym tylko polu, wyhodowanego przez pracowników Hodowli Roślin w Choryni DANKO, pod kierownictwem prof. Tadeusza Wolskiego. To światowy autorytet w swojej dziedzinie. Z tym też nie było problemu, gdyż Choryń leży niedaleko Turwi, a Dańkowskie Złote od dziesięcioleci jest uprawiane na okolicznych polach. Nowymi elementami było wprowadzenie ostrych reżimów jakościowych, organizacyjnych i dokumentacyjnych.

- Sprawdzane było dosłownie wszystko - relacjonuje Konieczny. - Wyborowa zabierała próbki zboża, które może pochodzić wyłącznie z pól wokół Turwi. To samo było z próbkami surowego spirytusu, drożdży. Sprawdzała magazyny, sposób transportu, urządzenia - dosłownie wszystko. To ma zresztą odzwierciedlenie w dokumencie, który musimy dołączyć do każdej partii spirytusu odbieranego od nas.

W ten sposób Wyborowa ma to, czego szukała. Spirytus produkowany w starej, rolniczej gorzelni według tradycyjnych receptur, ale pod kontrolą współczesnych, światowych norm i procedur. I właśnie to połączenie daje firmie możliwość sprzedawania na światowych rynkach ekskluzywnej wódki. Ostatniego szlifu elegancji i prestiżu Wyborowej Exquisite nadał znany w świecie architekt i desinger Frank Gehry. To on zaprojektował butelkę przypominającą sylwetką Gehry Tower w Hannoverze albo flakon drogich perfum. Wódka od 2007 r. jest dostępna w Polsce, choć od 2005 r. gościła w ekskluzywnych lokalach w 78 krajach na 6 kontynentach.

Muzeum spirytusowe
Gorzelnia w Turwi produkuje całą dobę, w ciągu której przerabia prawie 11 ton Dańkowskiego Złotego. Rocznie Wyborowa wywozi stąd ponad milion litrów surowego spirytusu o zawartości alkoholu od 91 do 92 proc.

- Kampania zaczyna się po żniwach, pod koniec sierpnia i trwa do końca czerwca. Pod koniec człowiek ma już trochę dość tego wczesnego wstawania, pracy w nocy, ciągłej gotowości. Ale kończy się urlop i znowu ciągnie do tego miejsca - śmieje się Konieczny.

Jest jednak jeszcze coś, co ciągnie do tego miejsca. To już nie jest praca, to pasja tego człowieka do tego co dawne, co służyło kiedyś ludziom w ich pracy. Od lat zwozi do Turwi urządzenia, wyposażenie, dokumenty z zamykanych gorzelni. Wspólnie z pracownikami naprawia je, czyści. Można tu zobaczyć maszyny parowe, pompy wodne, aparaty destylacyjne, aerometry. Już w tej chwili można uznać, że jest to najbogatszy zbiór wszystkiego, co służyło do produkcji spirytusu.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Rolnicy zapowiadają kolejne protesty, w nowej formie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wielkopolskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto